14 KWIETNIA / SOBOTA, GODZ. 19.00

Mróz za oknem / mróz w słuchawkach. Rzadko zdarza mi się pisać o jakiejś płycie, która ma premierę na początku marca, że jest moim kandydatem do tytułu „album roku”. A wszystko wskazuje na to, że w przypadku Nanook of the North tak właśnie jest. Ten nawiązujący do niemego filmu Roberta J. Flaherty z 1922 roku projekt, tworzą dwaj muzycy, których ostatnie solowe dokonania umieściłem w dziesiątce najlepszych polskich płyt 2017 roku. Piotr Kaliński (Hatti Vatti) i Stefan Wesołowski swoją markę budują powoli i konsekwentnie. Ich muzykę cechuje wysoka jakość i – co w tzw. dzisiejszych czasach prawie niemożliwe – oryginalność. O tym, że płyta Nanooka będzie wydarzeniem, mogłem przekonać się już półtora roku temu, kiedy zaprosiłem ich na Scenę Alternatywną TVP Kultura (jeszcze wtedy muzyczną odnogę „Pegaza”). Teraz wreszcie mamy materiał studyjny wydany w barwach zasłużonej niemieckiej wytwórni Denovali (premiera 2 marca 2018). Muzyka stworzona przez Stefana i Piotra jest – tylko i aż! – syntezą ich artystycznych wrażliwości, przepuszczoną przez mroźną atmosferę Reykjavíku i Grenlandii, gdzie album był nagrywany i miksowany. Ulubione środki wyrazu obu artystów idealnie się tu równoważą, dając nową jakość. Raz do głosu wyraźniej dochodzi techno-IDMowy rytm Kalińskiego, a smyczkowe partie Wesołowskiego tworzą emocjonujące tło („Pingajoq”, „Arfernat”), kiedy indziej - przepiękne tematy Stefana ledwie zawieszone są na elektronicznym szkielecie rytmicznym Piotra („Sisamaat”). Jest tu też miejsce na urocze miniatury na sam fortepian („Tallimaat” - w tle słychać skrzypiący śnieg) i kompozycje eksperymentalne, z mrożącym krew w żyłach, narastającym noise’owym szumem („Arfineq-aappaat”) i łkającymi skrzypcami, zainfekowanymi miarowym, Pan Sonic’owym bitem („Arfineq-pingajuat”). Dopiero po kilku przesłuchaniach można docenić spójność i rozmach tego materiału. Uważne, najlepiej niezbyt głośne słuchanie, pozwoli też cieszyć się produkcyjnymi detalami i dziękami tła, które bardzo dobrze wpływają na całościowy odbiór. Reasumując – wspólne dzieło Wesołowskiego i Kalińskiego powinno ich wywindować na sam szczyt współczesnej muzyki na przecięciu eksperymentalnej elektroniki, ambientu i modern classical, bowiem trójmiejski duet reprezentuje najwyższy światowy poziom. W konkurencji „najzimniejsze płyty (około)elektroniczne” wszechczasów, debiut Nanooka można swobodnie postawić tuż obok „Elektrical Activity” Mind over MIDI, „Low On Ice” Alec Empire, „Oleva” Ø (Mika Vainio) oraz „Substraty” i „Cirque” Biosphere (echa tego ostatniego słychać zresztą np. w „Tulleq”). Panowie: chapeau bas!

(autor: Marek Horodniczy, Scena Alternatywna TVP Kultura / Luty 2018)

Miejska Galeria Sztuki im. Władysława hr. Zamoyskiego

ul. Krupówki 41