Dzień trzeci naszego festiwalu zdominowali młodzi muzycy. Ciekawe zestawienie: dwa tria dwóch liderów pianistów. Polska była reprezentowana przez trio Michała
Wróblewskiego laureata plebiscytu czytelników „Jazz Forum” w kategorii Nowa Nadzieja. „Barwy” anglosaskie, a właściwie szkockie znakomicie bronił Alan Benzie i
jego trio. „Nowa Nadzieja polskiego jazzu” to muzyk już ukształtowany artystycznie mający m.in. za sobą współpracę Terencem Blanchardem, czy kompozycję godzinnej
suity na kwartet jazzowy i orkiestrę symfoniczną. Na koncercie usłyszeliśmy utwory z płyty „City Album” wydanego w sierpniu ubiegłego roku, nie zabrakło „Warsaw
blues”, „City light’s”, czy „Chopin Street”. Jak powiedział Paweł Brodowski prezentując muzyka „Każde miasto ma swój rytm, brzmienie, melodię”. Właśnie na płycie
„City Album” można się doszukać tych brzmień, specyficznych dla każdego miasta.
Na bis muzycy zagrali, a właściwie uraczyli nas standardem Duka Elingtona „Prelude to a Kiss”.
Muzyka Alana Benzie jest subtelna, delikatna i eteryczna. Jest jakby uosobieniem samego kompozytora. Benzie bowiem jest drobnej postury o chłopięcym wyglądzie.
Jego trio uzupełniają Andrew Robb na kontrabasie i Morton Juhasz węgierski perkusista.
Salę kina „Sokół” wypełniła liryczna, aczkolwiek nie pozbawiona energii muzyka z albumu „Trawellers Talles”, doskonale pasująca na majowy, chłodny wieczór. Płytę
natychmiast kupiłem, a „Opowieści podróżnika” będą mi towarzyszyły podczas niejednego muzycznego wieczoru.
Andrzej Kawecki
Fot. Anna Karpiel-Semberecka